poniedziałek, 26 grudnia 2016

Parówkowa domowe roboty

Chyba każdy czasem lubi zjeść paróweczki, ja nie mam przekonania do tych kupowanych,
w chwili wolnego czasu postanowiłam sama spróbować i zrobić.
Chude mięso z szynki [1,5 kg]mielimy dwa razy przez sitko 2 mm. przy trzecim mieleniu dodajemy szklankę lodu i razem mielimy, potem dodać 1 łyżeczkę białego pieprzu, pół łyżeczki gałki muszkatołowej, 23g, peklosoli, trochę soli do smaku.
Wyrabiamy około 20 minut a potem jeszcze rozdrobnić mielone mięso blenderem [ok 5 min.]
Tak przygotowane mięso wstawiamy na dobę do lodówki, po tym czasie nadziewamy w jelita, robimy parówki o długości 12-14 cm, moje parówki były najpierw podwędzone 20 minut w temperaturze ok 50 stopni a potem parzyłam 20 minut w wodzie 70 stopni Celsiusza.
Po sparzeniu schłodzić zimną wodą -5 minut.
Można nie wędzić[czasem trudno o wędzarkę] tylko parzyć 35 minut, parówki są chude i smaczne,
następnym razem dodam ok.10 dkg. słoniny tak dla porównania które lepsze.
W moim domu prawie nigdy nie jemy parówek ale gdy wrócę te parówki będą często gościły na naszym stole, są proste do zrobienia i polecam szczególnie dla dzieci.

środa, 21 grudnia 2016

Domowe wędliny z szynkowara.

Będąc już tu na stacji dostałam dwa takie fajne urządzenia, szynkowary do robienia domowych  wyrobów z różnych rodzajów mięsa. Mielona łopatka przyprawiona według własnego smaku i pomysłu a końcowy efekt pyszna kiełbasa, pierś z kaczki połączona i kurczakiem troszke na ostro i jest super, golonka bez kości ze skórą lub bez leż jest smaczna.
Można eksperymentować, łączyć różne mięsa, przyprawy, zioła według własnego smaku i pomysłu, Takich wędlin nie kupimy w sklepie i zawsze  wiem co jem i jest świeże.
Na święta zrobię schab ze śliwką i coś z kurczaka, bardzo wszystkim polecam, spróbujcie a nie będziecie żałować.


niedziela, 11 grudnia 2016

Domowy twaróg.

Dla każdej osoby która tu przebywa krótko czy długo i praca w tym magicznym miejscu to prawdziwe wyzwanie, a na kuchni mogę pozwolić sobie na przygotowanie różnych dań, trochę poeksperymentować, czegoś nowego się nauczyć, żeby tylko było smacznie.
Bardzo lubię biały ser i dlatego że tu mamy zapasy twarogu tylko zamrożonego to postanowiłam robić sama. Pamiętam jak moja mama na wsi robiła ser i nie jest to dla mnie żadna trudność chociaż mleko jest z kartonu a nie wiejskie to można bardzo łatwo zrobić taki pyszny twaróg.
Do dużego gara wlewam całe opakowanie mleka tłustego 12 litrów, dodaję dwie łyżki cukru i bakterie kefir i jogurt dlatego że w tych warunkach mleko łatwiej zrobi się kwaśne chociaż nie jest to konieczne.
Po ok. czterech dniach podgrzewam wszystko do ok. 60 stopni, jak przestygnie wylewam do uszytych przeze mnie woreczków, zawiązuję i wieszam żeby serwatka ociekła potem kładę na tacy, przykładam deską i kładę kamień. Po kilku godzinach ser już jest gotowy a smakuje pysznie.
Z takiej ilości mleka wychodzą mi takie dwa sery, polecam, spróbujcie zrobić.
Na początku proponuję z małej ilości mleka a odsączyć można na gęstym sitku.
 Sernik z takiego sera to prawdziwa uczta dla podniebienia, znika w błyskawicznym tempie
a z rzodkiewką czy miodem- palce lizać.


niedziela, 4 grudnia 2016

Andrzejki

Każda okazja jest dobra żeby wszyscy razem się spotkali najlepiej przy zastawionym stole,
tak było i tym razem chociaż Andrzejki wypadły w środku tygodnia.
Może wam sie wydać to trochę dziwne ale tym razem wszyscy polarnicy bardzo lubią tatara i dlatego gości ta potrawa bardzo często na naszym stole i nie tylko przy okazji jakichś uroczystości.
Tradycyjnie była sałatka jarzynowa a cos nowego to wędliny dojrzewające: schab i polędwica wołowa,wyszły mi pyszne, zrobiłam też nasze cebularze lubelskie, wszyscy się zajadali.
Na deser ciasto rzeszowiak z masą karpatka, lody, owoce i oczywiście nie mogło zabraknąć wróżb.
Rozpuszczony wosk laliśmy przez duży stacyjny klucz do wody z kawałkami lodu z lodowca, każdy z ciekawością odczytywał swoją wróżbę.






niedziela, 20 listopada 2016

Gotowanie--sama przyjemność

Po rozładunku, gdy już wszystkie towary które płynęły statkiem są w stacji na hali trzeba je posegregować i poprzenosić tam gdzie ich miejsce. Praca ta nie jest łatwa i zabiera dużo czasu gdyż jest tego wszystkiego dosyć dużo, są to zapasy na cały rok.
W sobotę jest czas na odpoczynek, integrowanie się całej grupy,teraz 41 wyprawa,
zawsze też celebrujemy urodziny wszystkich polarników.
Tak też było i tym razem, zawsze staram się dowiedzieć jaką potrawę jubilat lubi najbardziej,
okazało się że "tatar"będzie najlepszy, smakował wszystkim.
Tort, zawsze mam troszkę z tym problemu bo nie jestem cukiernikiem,ale jak się chce coś zrobić trzeba się do tego przygotować, nie stresować a efekt sami oceńcie.
Jest to tort czekoladowy, na pierwszą warstwę biszkoptu położyłam dżem śliwkowy, bardzo dobrze ubitą śmietanę[36] połączyłam z nutellą,dodałam jeszcze świeże gruszki pokrojone w grubą kostkę.
Osobiście nie przepadam za słodyczami ale naprawdę był smaczny i nie za słodki.
Były też skrzydełka z kurczaka w miodzie na ostro ;sól, wegeta,miód ,wiśnie, czosnek,świeża papryka ostra, oliwa-po kilku godzinach można usmażyć lub upiec.
Przyjęcie się udało.


poniedziałek, 14 listopada 2016

Powrót na południe.



Witam serdecznie.
Już od dwóch tygodni jestem na stacji, w pięknym miejscu gdzie to wszystko się zaczęło ,piękna przygoda z Antarktyką. Tym razem podróż trwała krótko bo lecieliśmy samolotem do Buenos Aires i zwiedzaliśmy miasto potem autobusem piętrowym do Mar del Plata i dopiero ostatni etap podróży to tydzień na statku.
Zdjęcia nie oddadzą tego wszystkiego co widziałam będąc w Argentynie ale kilka chcę wam pokazać mimo słabego internetu.









Tym samolotem przez Atlantyk--13 godzin



 

Przed kasynem








Środek lokomocji na stację

poniedziałek, 10 października 2016

Witam wszystkich serdecznie po długiej nieobecności.
Wiosna i lato szybko minęła, przyszła pora pakować się na kolejny wyjazd.
Czas spędzony w Lublinie minął mi bardzo intensywnie na odwiedzaniu dawno niewidzianej rodziny, znajomych, sąsiadów i koleżanek.
Moim domownikom starałam się wynagrodzić moją długą nieobecność przygotowując różne smaczne potrawy. Mając sklepy w zasięgu ręki można ugotować naprawdę wszystko, wystarczy trochę pomysłu, smaku, cierpliwości i wszyscy są zadowoleni a dla mnie sama przyjemność gdy talerze zostają puste.Nigdy nie korzystam z przepisów, nie dlatego że jestem kucharzem i dużo rzeczy umiem zrobić ale lubię trochę poeksperymentować i przygotować coś smacznego                                                
                             
                              Szynka pieczona w sosie pieczeniowym

                     Paszteciki mięsne, pikantny barszczyk czerwony
             
                      Sarnina duszona pod słoninką

                             Sałatki, surówki

                               Pasztet z dodatkiem dziczyzny
                         

                            Pierwsze grilowanie

                             Coś słodkiego i pysznego
Kopytka z dodatkami


Stek wołowy z chimichiurri

                                 Karkóweczka

czwartek, 26 maja 2016

Droga powrotna

Po wypłynięciu z Wyspy Króla Jerzego trochę nas pokołysał lekki sztorm [7st]. Na szczęście trwało to tylko dwa dni, potem pogoda była wspaniała. Można było podziwiać piękno morskiego krajobrazu i ogromne stado pływających wokół statku delfinów.
Nareszcie na horyzoncie pokazało się miasto Mar Del Plata. Jeden dzień spędzony na zakupach okazał się wspaniałym powrotem do cywilizacji. Spacer, palmy, kwiaty oraz kontakt z innymi ludźmi bardzo mnie wzruszyły. Jest to niesamowite i piękne miasto, bardzo bym chciała jeszcze kiedyś tam powrócić. Niestety dobre się kończy i pora była ruszać dalej, przed nami do przebycia cały ocean.
Rejs był niezwykle monotonny i nudny. Mogłam się ponudzić sama ze sobą, poczytać książki oraz oczywiście porobić to co najbardziej lubię, SZYDEŁKOWAĆ. Jest to moja druga pasja po gotowaniu. Zajmuję się już tym od bardzo dawna. Sprawia mi wielką przyjemność, gdy mogę podarować osobom mi najbliższym moje dzieła. Szydełkuje głównie obrusy, serwety, chusty oraz szale, lecz ciągle poszukuje nowych, ciekawych wzorów.
Kuchnia rosyjska, bo taka była na statku, nie była zachwycająca. Posiłki były mdłe, mało urozmaicone i nie apetyczne. Gdyby nie owoce byłoby ciężko. Częste kołysanie statku oraz sama świadomość przebywania na otwartych wodach powodowała u mnie chwilami lekki dyskomfort. Słońce wynagradzało jednak cały trud podróży. Opalanie było dla mnie jedną z najprzyjemniejszych rzeczy. Niesamowite były fale, które jak szalone rozbijały się o dziób statku, spryskując wszystko i wszystkich słoną wodą, dając orzeźwienie.
Nareszcie po tylu dniach kolejne zejście na ląd. Zawitaliśmy na chwilę do niemieckiego portu w Bremerhaven. Chwilę oddechu, zwiedzanie portu oraz oglądanie przeróżnych statków było ciekawym doświadczeniem. Zdałam sobie sprawę, że tylko dwa dni dzielą mnie od kraju. Piękna cieśnina duńska, potem Bałtyk na horyzoncie Świnoujście- ale emocje. Z perspektywy czasu rejs był ciekawym przeżyciem. Chociaż pokonałam tę trasę już czwarty raz, to za każdym razem jest to dla mnie nowe przeżycie i wyzwanie. Dwa tygodnie po powrocie a ja już za tym tęsknie :(
























piątek, 1 kwietnia 2016

Pożegnanie z Antarktyką

Piszę do Was po raz ostatni z tego magicznego miejsca, gdzie pracowałam a w wolnym czasie podziwiałam otaczające mnie piękno Antarktyki.



A teraz opuszczam Was moi drodzy na 6 tygodni. Byłoby szybciej odlecieć ale wracam statkiem płynąc przez cały Atlantyk mijając prawie wszystkie strefy klimatyczne. 




Mimo, że dzisiaj jest 1 kwietnia (Prima Aprilis)  mój powrót do Polski to nie żarty. 

Do zobaczenia w maju. 

środa, 30 marca 2016

Wielkanoc


Przygotowania do Świąt Wielkanocnych zaczęliśmy kilka dni wcześniej rozpoczynając od zrobienia własnych wędzonych wędlin: kiełbasa, baleron, szynka i polędwica. 








W wielką sobotę usiedliśmy wszyscy do robienia pisanek. Każdy mógł wydrapać swoją wymarzoną kraszankę.


Na stole wielkanocnym królowały faszerowane jaja (z pieczarkami i szczypiorkiem), żurek z białą kiełbasą, wędliny i pasztet, ćwikła z chrzanem, sałatki. Z kolei na obiad był podany pieczony indyk z sosem żurawinowym i krewetki na ostro.








Nie mogło zabraknąć również ciast: baby wielkanocnej, mazurków, paschy oraz makowca, sernik i bajaderki.